Chyba wiem czemu nie lubilem nigdy ksiazek.
Jak sie ma 13 lat to powinno sie czytac... nie wiem co z ksiazek, poza lekturami ktore sa ble. Ale wlasnie ten styl narracji, dramaty bohaterow "oh Patryku! to kamyk z kominka wuja Zenona!"... nie no dobra to juz jest ciekawe... chodzi mi o narracje, styl, forme i zawartosc. Ksiazki dla dzieci sa ubogie.
Ja wiem ze powineiem miec milion intelektualnych orgazmow od smokow, ksiezniczek, elfow etc. ale mnie to nudzilo.
Po latach zrozumialem ze interesuja mnie nudne ksiazki, napisane w porywajacy sposob o ludziach na skraju szalenstwa lub poczytalnosci. Jak "Krol Szczurow" lub "Wind-up bird chronicles" ktora to wciaz czytam, i to, coraz namietniej.
Wkurza mnie to przemykanie po mrocznej stronie ludzkiej natury z moim dzieciecym optymizmem i naiwnoscia, oraz przezywanie zwyklego zycia jako socjalny wyrzutek i kretyn.
Hiszpania mnie wola. Hiszpania i Olszynka.
I chyba squoty jak nie znajde zadnej pracy, ha ha.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz