Shortly in English today as I want to elaborate some boring things in Polish... Anyhow last night I went with my friends for a drawing-lulz-beer party, bumped into friend, did a portrait and lost my voice coz some tard decided to pump the volume so much, that even speakers started to fart instead of playing bass notes.
It was FUN and I got even little hangover.
Teraz po naszemu.
Wczoraj miała miejsce kolejna Trójmiejska-i-okolice-bliższe(-i-dalsze) Przyjaźń Komiksowa, podczas której było głośno i fajnie.
Madzia zrobiła mało słodkie babeczki - były pycha, ale nie były słodkie... poczułem się jakbym pocałował piękną dziewczynę, która była tak naprawdę chłopcem. Em... nie były słodkie ale nie były złe :>
"Stałą" ekipę nawiedził Kikas o wczesnej godzinie (był 5 godzin wcześniej niż mówił, że będzie... chociaż w sumie on też jest stałą ekipą :I ), wcześniej zapowiadani Kumiko + Teenn, Serv oraz Brzozo.
Był też pustynny dziadek co miał historie o budowaniu drogi na pustyni czy coś.
Zasadniczo, bo to wszystkich interesuje pewnie, jest kwestia portretu... No więc, zrobiłem portret jakiejś absolutnie mi nie znanje dziewczyny i po pierwszych nutach jej głosu, nie chcę jej znać, osoby. (Miskuzi za styl ale mam lekkiego kaca i France Gall w głowie mi śpiewa).
No więc, napotkany przypadkowo mój przyjaciel M., był w knajpie ze swoim przyajcielem, który się strasznie sfazował, ale naprawdę, strasznie się sfazował na rysowanie. Nawet narysował robo-odkurzacz vel świnkę. Pominął absolutnie uszka i musiałem mu przypomnieć, że archetypowy wieprzyk ma zakręcony ogonek, ale nie ważne.
Portret.
Zasadniczo nie lubię rysować portretów ludzi, bo większość ludzi to zjeby i są wyedukowani artystycznie w gorszym stopniu niż ja z matmy, a matmę poprawiałem. Chodzi o to, że portretowanie ludzi, wymaga kontaktu z ludźmi, to jest creme-de-la-creme de la maison de la chef du chateux sur Louis XIV, czyli trudne. I trzeba mieć cieprliwość. Jak taksówkarze, wożący pijanych kibiców o 4 nad ranem. To trzeba lubić.
Więc narysowałem tąże wybrankę serca, faceta, który nie wie, że świnia ma zakręcony ogonek, ze zdjęcia, z ekranika komórki. Po drodze się dowiedziałem, że była wówczas w szpitalu (na zapalenie płuc) - DYGRESJA - to teraz zapaleniem płuc się idzie do szpitala? Meh, ja po prostu leżałem w domu ale meh, ja jestem z innego kraju, ja nie ponimaje.
Ok, rysuję.
Pierwsze co pomyślałem:"drobna dziewczyna, na pewno mała, to na 100%" i miałem rację ale założyłem, bo byłem po 2 piwach i było wesoło, że to MIŁA osoba. A tak nie było. Nie.
Straszna zołza i jędza o głosie, którego nie życzę nikomu. Wysoki, przenikly... co ja piszę: wkurwiający głos, upierdliwej baby.
Narysowałem żeby nie było, mówiłem, nie, nie musi kupować piwa, nie ale kupił więc... kurde no, dobra, zrobię. Zrobiłem po chwili wraca, ale weź to popraw. Myślę sobie "no ok, mogę dorobić coś w tle, spoko". Zrobione.
10 minut mija.
Przychodzi osoba, którą portretowałem: ja pierdolę.
Dostała za darmo portret, od nieznajomego człowieka i ma tupet mówić, że chuje muje. ALE co najlepsze, wkłada mi swoją twarz w strefę "wypierdalaj nie tak blisko" i mówi: "mam wyraźniejsze usta".
I teraz moi drodzy, puenta słaba, numer 1: ona miała wielki nos, którego za wszelką cenę starałem się nie podkreślać.
No więc, ok, zjebałem rysunek na jej życzenie. Zamiast ust, miała teraz jakieś coś brzydkiego, tło było na odwal, koleś-zleceniodawca był tak najebany, że domagał się PISANEGO podpisu, bo moja sygnaturka byłą zbyt mało czytelna dla ludzi, którzy nie wiedzą, że świnią się kręcą ogonki, a panna z wielkim nosem i tak zarzekała się, że oprawi portrecik w ramkę (po co? przypnij pinezką do tablicy korkowej co też pewnie uczynisz), a mówiła to ZWIJAJĄĆ portret w rulonik, i traktując go gożej, niż człowiek z rozwolnieniem, traktuje papier toaletowy.
No więc, nie lubię robić portretów i piwo nie jest dobrym środkiem płatniczym.
Z dedykacją dla Brzoza:
chyba mnie już wtedy nie było. przykro mi, że musiałeś znosić takie sucze zachowanie :/
OdpowiedzUsuńnie którzy ludzie naprawdę mają tupet.
ale pomimo że siedziałam po drugiej stronie przyjaźni, to też się dobrze bawiłam. oby epizod z portretem nie zasłonił ci całej zajebistości naszego piwa komiksowego! :D
achaja
Ej no co Ty? przecież było super, a to cóż, to był epizod :D Pozatym cieszię się, że wypełzłem z domu, jestem "głodny" ludzi, kontaktu i interakcji z nimi @@
OdpowiedzUsuń